Azeroth

"Dawno, dawno temu..." - czyli geneza zespołu.

Początki zespołu sięgają jesieni 2008 roku, kiedy to Red i Black razem postanowili odbudować dawne nadzieję o zespole. Początki, jak to początki zwykle były trudne - problemy ze znalezieniem ludzi chcących wziąć w tym udział, a jeśli już byli ludzie, to albo bez talentu, albo z wyćwiczonym uśmiechem na ustach oświadczali iż będą mieli swoje sprzęty w "niedługim czasie"... W końcu koło października coś nakłoniło Black do napisania do znajomej, czy nie zna jakiegoś perkusisty - był zaskoczony jej odpowiedzią... Pokierowała ich na kolesia, który grał na perkusji już jakiś czas, a w dodatku miał swoje bębny. Wkrótce postanowili się zabrać ze sprzętem i ruszyć do perkusisty, który to obrał sobie kolor White. W tym samym także miesiącu odbyła się pierwsza próba zespołu. Nic na niej za ciekawego nie powstało, gdyż czas jaki był na próbę przeznaczyli na poznanie się ze sobą, a później na wypicie paru butelek taniego wina, dla lepszego samopoczucia i humoru. W tym samym dniu poznali całkiem fajnego i utalentowanego basistę, który to chciałby grać w zespole, ale się trochę bał i nie był tego tak do końca pewien... Kilka butelek wina i parę dni potem był juz pewny, że chce z nami grać i tak właśnie dołączył do nas Blue. Żeby nie było za wesoło - pojawiły się problemy z nazwą zespołu. Trochę trudno było wymyśleć nazwę dla zespołu, który w założeniu miał grać Death Metal. Red chciał, by nazwa była związana z Szatanem, Black`owi to było obojętne, Blue chciał nazwę dwu-członową, a White wziął to na "pół żartem, pół serio". W końcu Red skończył z swoim postanowieniem by zespół miał nazwę dot. Szatana, i zaczął się zastanawiać nad nazwą dwuczłonową. Do czasu aż nie powrócił do gry Warcraft III, z której to wziął obecną nazwę zespołu, czyli Azeroth - od krainy w świecie gry. Nazwa się wszystkim spodobała i była łatwa do zapamiętania, chętnie się na nią zgodzili. W styczniu 2009 r. White znalazł na google ogłoszenie o wokaliście, który szukał zespołu, jak się później okazało była z nim także i wokalistka. Zainteresowana naszą ofertą była niestety tylko ona, wokalista jak się okazało wolał bardziej przyjemniejsze klimaty, niż Death/Black Metal. W tym czasie do pierwszego, ale nie pewnego koncertu zespołu zostało trochę ponad 2 miesiące. Mieli mało czasu na znalezienie wokalisty i na dodatek jeszcze Blue zaczął marudzić. Jak dla Red`a było to o wiele za dużo problemów... W końcu Red zaczął wtajemniczać Violet - wokalistkę w zespół. Truł jej dość długo, ale nie poszło to na marne. Dziewczyna zgodziła się śpiewać w zespole, i jak to ujął Red: "I przynajmniej dziś będę mógł iść spokojnie spać wiedząc, że mamy wokalistkę". Niedługo po tym z zespołu odszedł Blue, gdyż myśl o tym, że miałby grać na scenie przed ludźmi napawała go strachem, że mógłby coś pomylić jak by grał. Najgorsze było to, że do czasu koncertu zostało mało czasu, i znalezienie basisty i do tego jeszcze wokalisty było dość trudne...